Po lesie trudno wędrować w taki sposób, by nie hałasować...
wszechobecny szelest kolorowych liści, których więcej znajdziemy na
ziemi niż na drzewach sygnalizuje, że coraz bliżej pierwszych w tym
roku opadów śniegu. Na niebie przelatują ostatnie klucze żurawi, ale po
tysięcznych zgromadzeniach sprzed 2-3 tygodni nie został prawie ślad...
Wieczorem i o poranku las jest cichy, nie słychać już ryczenia jeleni
czy stękania łosi. Rykowisko całkowicie się zakończyło.
Przyroda
jednak nie śpi, aktywnie przygotowując się do najtrudniejszej pory roku.
Bobry są teraz wyjątkowo aktywne: gromadzą gałęzie do swojej spiżarni, z
której będą korzystały w pierwszych dniach zimy. Nie mają łatwego
zadania, gdyż suchy rok na bagnach sprawił, że nie mają wody, pod którą mogłyby ukryć odpowiedniej miąższości tratwę pokarmową. Wkładają dużo wysiłku w pogłębianie miejsc w sąsiedztwie wejść do nor by znaleźć choć odrobinę wilgoci. Dopóty, dopóki jednak wejścia do ich podziemnych nor nie znalazły się całkowicie pod wodą są nie tylko zagrożone ze strony potencjalnych drapieżników ale też grozi im zimowa śmierć głodowa... Bobry wiec ze szczególnym utęsknieniem czekają na
jesienne deszcze!
Ciekawe
co przyniosą nam ostatnie tygodnie października, wszakże nad Biebrzą
ZAWSZE dzieje się coś wartego uwagi - nawet jeśli są to mistyczne
mgły czy stada migrujących sikor i raniuszków :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz