poniedziałek, 20 października 2014

Wilczy głód takie ma skutki... (RELACJE Z WYPRAW)

Efekt wilczego głodu...
Jakiś czas temu, w trakcie porannej wyprawy, o dreszcz nas przyprawiły odgłosy wilczej watahy. Ewidentnie upolowały "coś" i dzieliły się łupem. Gęsta mgła utrudniała nam wtedy obserwacje i jedynie mogliśmy wsłuchiwać się w ich wycie i snuć domysły kto i gdzie padł ich łupem. Odległość oszacowaliśmy wtedy na kilkaset do 1000 metrów - i to w kierunku z którego przyszliśmy... Dwa tygodnie później historia się domknęła. Kruki, bieliki i charakterystyczny smrodek naprowadziły nas na trop resztek "wilczego śniadania". Okazał się nim 2 roczny byczek łosia. Zagoniony w mało przyjazny teren, ze ścianą gęstych krzewów nie miał możliwości odwrotu. Ślady wskazały, że walka toczyła się na odcinku kilkudziesięciu metrów. Wilki zjadły to, co najlepsze: łopatkę, żeberka, udko... Sporo jednak zostawiły, a korzystały po nich z tego krukowate, sikory, lisy... Niewiele myliliśmy się co do odległości - 900 metrów od miejsca gdzie je usłyszeliśmy i zaledwie kilkadziesiąt metrów od trasy, którą szliśmy 40 minut wcześniej. ...

Nad Biebrzą przyroda zawsze jest obok nas, często daje się dostrzec, czasem ją tylko słyszymy,  ale niewątpliwie w każdym wydaniu jest magiczna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz